Od początkującej pani domu do Rozdomowionej – moja filozofia sprzątania

Możesz mi wierzyć lub nie, ale żeby mieć czysty dom, nie wystarczy tylko mieć godzinę wolnego, szmatkę w ręku, uśmiech na ustach niczym perfekcyjna wiadomo kto, ale też umiejętność odpuszczania. Dlaczego czasem warto tak zrobić? Czy sprzątanie w ogóle można polubić? I wreszcie, dlaczego warto śledzić Rozdomowioną w najbliższym czasie?

Początkująca pani domu

Na samym początku muszę to powiedzieć, ale żeby w ogóle zacząć mówić o procesie sprzątania, trzeba nauczyć się… odpuszczać. Powiesz teraz, że to szalone, że przecież gdzie sprzątanie tam obowiązki, a gdzie obowiązki tam brak czasu i wszystko to jest tak cholernie trudne do zorganizowania, kiedy żyje się w tych czasach, jakich się żyje. I jak tu odpuścić? A no trzeba.

Kiedy miałam osiemnaście lat i wyprowadziłam się z domu rodzinnego, wszystko wydawało mi się takie proste: pójdę do szkoły, zrobię zakupy, ugotuję obiad, a w sobotę posprzątam, bo przecież wszyscy w sobotę sprzątają. Okej. W teorii było to nawet wszystko do ogarnięcia, ale pojawiła się nauka do matury, zero wiedzy na temat gotowania, błyskawicznie malejąca kwota na koncie, no i znajomi, życie towarzyskie i wszystko, co z rozrywką w tym okresie życia jest związane. Nie byłam perfekcyjną panią domu, ba – nawet tego nie lubiłam.

dozownik do mydła

Jakiś czas później, próbując bawić się w dom, było dokładnie tak samo. Naprawdę wtedy wiele rzeczy wydawało się ciekawszych i zwyczajnie fajniejszych niż lśniący na błysk kibel. I tak było. I tak jest. Ale wtedy znienawidziłam sprzątanie i gotowanie, bo sądziłam, że jeśli coś trzeba robić to nie można tego lubić. I tu dziś jest trochę inaczej.

Czy w ogóle da się lubić sprzątanie?

Czy sprzątanie lubię? Dobra, mogę powiedzieć szczerze, że tak. Może nie chodzi tu o sam proces biegania ze szmatką, ręcznikami papierowymi i mopem. Lubię czas spędzony w domu. Lubię widzieć efekt. I lubię na ten efekt patrzeć. Zupełnie tak jak z gotowaniem. Nie wiem, może komuś sprawia przyjemność ćwiartowanie kurczaka albo obieranie cebuli – okej. Sam proces jest przyjemny w mniejszym lub większym stopniu, ale kiedy siadasz z najbliższymi ludźmi przy stole, otwierasz wino i nakładasz sobie gorące danie, które kusi zapachem już od godziny – to jest esencja tego gotowania. Efekt.

I dlatego właśnie lubię dom i wszystko, co z nim związane. Uwielbiam spędzać czas w kuchni, kiedy wiem, że mam dla kogo gotować. Sprzątam bez przymusu, bo jest to też dla mnie forma relaksu po ośmiu godzinach spędzonych przed komputerem. Mam pewne zasady, które stosuję podczas biegania z mopem, ale o tym już niedługo :)

Odpuszczanie vs. obowiązki

A dlaczego czasem warto odpuścić? Dla samego siebie, lepszego samopoczucia. Z muszę nie wyjdzie nic dobrego. Jeśli nie masz najmniejszej ochoty na stanie z gąbką do mycia naczyń – na pewno znajdzie się sposób, żeby ta ochota się znalazła, mógł ktoś nas wyręczyć, zrobić coś ważniejszego/przyjemniejszego/bardziej efektywnego niż to właśnie.

Sprzątanie to obowiązek – z tym się zgodzę. Trzeba odrobinę chęci, może i wiedzy, a na pewno nawyków i odruchów, które w codziennym życiu pomogą nam utrzymać porządek w domu na co dzień, a nie tylko od soboty do soboty. I dlatego tu jestem. Żeby pokazać Tobie, że można szybciej, łatwiej, przyjemniej. Że nie warto być perfekcyjną, a poleżenie na kanapie przed telewizorem ma swoje plusy, bo w niczym nie można dać się zwariować! :)

kubek z kawą

Rozdomowiona to ja i Ty

Tworzę Rozdomowioną, gdzie każdy może się podzielić swoim doświadczeniem, radą, trikiem, odczuciem. Wszystkim. Masz ochotę? Napisz do mnie, skomentuj post lub odezwij się na Facebooku. Czasem pokazuję coś banalnego, a czasem Cię zaskoczę taką prostotą myślenia. Nie będę mówić Tobie jak masz żyć, bo różnimy się od siebie. Pokażę, że można łatwiej. Na tyle, ile potrafię, a wciąż przecież się uczę. Bo o to właśnie chodzi, żeby dom stał się naszym miejscem, najlepszym na świecie, gdzie panuje spokój, swobodna przestrzeń i miejsce, w którym my, ludzie, ja i Ty, będziemy czuć się zwyczajnie szczęśliwi.

Chcę pokazywać, że można inaczej. Inspirować. Motywować. Dzielić się tym, co wypracowałam sobie od pierwszego dnia, kiedy przekroczyłam próg swojej kawalerki aż do teraz, kiedy jestem szczęśliwą narzeczoną wyczekującą naszego własnego M.

Każdy tworzy dom na swój sposób i traktuje go – niby podobnie – a jednak inaczej, o czym mam się okazję przekonać przeprowadzając projekt DOM moimi oczami. Dlatego nie znajdziesz tu listy rzeczy do zrobienia koniecznie dzisiaj, czynności, które warto odhaczyć do jutra – bo mój i Twój dzień różnią się od siebie. Za to… będzie ciekawiej. Idzie wiosna, a z wiosną więcej energii, dlatego to mała zapowiedź tego, co Cię na Rozdomowionej czeka. Na pewno będzie trochę o wiosennym sprzątaniu, trochę o organizacji i trochę o relaksie. We wszystkim trzeba znać umiar, potrafić odpuszczać, ale też warto znaleźć siły do działania, bo nie ma nic lepszego jak motywacyjny kopniak (nawet ten wirtualny)! Będziesz ze mną?

I tak na koniec, kiedy wiem, że nie muszę, a wiem, że chcę, wszystko staje się prostsze. Zgodzisz się?

Daj znać, że tu jesteś – zostaw komentarz, udostępnij post albo odwiedź mnie na Facebooku!

Rozdomowiona Joanna Brzykcy

Asia Brzykcy

Z wykształcenia dziennikarka, na co dzień redaktorka i specjalistka od content marketingu. Dom to moje główne centrum dowodzenia. To tu pracuję, piszę, gotuję i tworzę obrazy z chrobotka reniferowego. Spełniam też kreatywne aranżacyjne pomysły. Wciąż szukam sposobów na to, jak efektywniej zaplanować przestrzeń i zorganizować życie domowe. Dom to też moja przytulna oaza bezpieczeństwa, w której lubię z kubkiem kawy obejrzeć dobry serial oraz karmić moich bliskich. Kiedy już wyjdę ze swoich czterech ścian, uwielbiam zwiedzać duże europejskie miasta. Najchętniej jedząc lokalne jedzenie, obserwując mieszkańców i zbierając inspiracje wnętrzarskie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *