Nie lubię robić postanowień noworocznych, bo mam wrażenie, że tak długodystansowe założenia zawsze gdzieś po drodze się zgubią. No bo jak? Siedząc sobie na plaży w sierpniu (jeśli to polska plaża, no to w deszczu sobie siedząc) na pewno nie będę pamiętać o tym, że sobie założyłam schudnąć ileś kilogramów, przeczytać jakieś książki, których tytułów już nie będę pamiętać czy nauczyć się czegoś nowego. Nie wierzę w to, ale każdego kto tak robi i na sam koniec może sobie powiedzieć: Udało się! naprawdę szanuję. Za to podsumowanie roku 2017 zrobiłam! Bo działo się w tym roku. No chociaż coś, chodźcie 🙂
#1 Zmiana pracy
To była odważna decyzja, ale podjęłabym ją jeszcze raz, gdybym cofnęła się w czasie. Komfort w pracy jest ważny, a rozwijanie się i poczucie, że robi się COŚ NIEZŁEGO jeszcze ważniejsze. Dlatego postanowiłam nie stać w miejscu, a iść dalej! Z korporacji trafiłam do mniejszej firmy, gdzie totalnym szokiem była dla mnie taka… głęboka praca nad tekstem pod kątem marketingowym i dopieszczanie każdego słowa. Okazało się, że to nie było jedyne zdziwienie. Takie pozytywne. Można? Można.
#2 Obrona magistra
Nie jest to dla mnie jakiś wielki wyczyn, nie zmieniło to nagle mojego życia, nie weszłam z przytupem w kolejny jego etap. Kiedy się ma stałą pracę, pewien rytm dnia i do tego gdzieś są studia (w moim przypadku dzienne, ale dało się!) to nie zmienia się wszystko diametralnie z dnia na dzień. Cieszę się, że mam to za sobą, a wszystkie lata studiów będę miło wspominać. Szczególnie pod kątem towarzyskim i… wolnego czasu. Przynajmniej do momentu podjęcia pracy na etacie.
#3 Wprowadzenie się mężczyzny
Koniec z mieszkaniem samemu, a właściwie z życiem na dwa domy! Mój mężczyzna pozbierał swoje skarpetki i ułożył je ładnie w szafie. Znów to powinno być wielkie wydarzenie, ale jak dla mnie – za wiele się nie zmieniło. Dalej jesteśmy zgrani, robimy te same rzeczy, uwielbiamy spędzać czas razem wieczorami, a weekendami w pełni odpoczywamy i regenerujemy siły. Za to w piątki wspólnie sprzątamy. Jest dokładnie tak, jak zawsze chciałam, żeby był
#4 Remont sypialni
Wraz ze wspólnym zamieszkaniem, postanowiliśmy coś zmienić w wynajmowanym mieszkaniu. Zrobiliśmy totalną metamorfozę pokoju, który wcześniej służył tylko do… przechowywania suszarek z praniem czy deski do prasowania. Mieliśmy też małą spiżarnię z napojami. Teraz to miejsce jest moim ulubionym w domu!
#5 Pożeracz wiedzy
Koniec studiów to nie koniec nauki. Przynajmniej dla mnie. Marketing internetowy to wciąż nowe wyzwania i nowe trendy, które mnie fascynują niesamowicie. Staram się je śledzić na bieżąco, codziennie przeglądam Internety w poszukiwaniu wiedzy, inspiracji i praktycznych rozwiązań. Wieczory spędzam z książką albo kursem „Marketing i zarządzanie” od ESKK. Bycie samoukiem ma swoje dobre strony – ciągle odkrywasz coś nowego i pogłębiasz tę wiedzę. Sama teoria to nie wszystko, chciałabym to maksymalnie wykorzystać zawodowo.
#6 Wielkie muzyczne doznania
Muzykę uwielbiam. A muzykę na żywo jeszcze bardziej. W tym toku byłam na Sunrise Festival i Męskim Graniu, to tak z większych wydarzeń. Będę miło to wspominać, na pewno.
#7 Start Rozdomowionej
No właśnie! Bycie bezrobotnym przez… miesiąc, skłoniło mnie do tego, żeby w końcu stworzyć coś, co chodziło za mną od jakiegoś czasu. Moje miejsce. Takie, gdzie nie tylko mogę mówić/pisać to, co myślę, ale także dzielić się rzeczami, które mogą się dla kogoś okazać praktyczne, ciekawe i inspirujące. Rozdomowiona jest stworzona od A do Z przeze mnie i na pewno będę robić wszystko, żeby ją rozwinąć. Odnalazłam się tutaj i mam nadzieję, że Wy się też będziecie świetnie tu czuć.
Także 2018 – przybywaj!
EDIT: Wyobrażacie sobie, że dwa dni po udostępnieniu tego posta, mój partner mi się oświadczył? Taka niespodzianka na sam koniec roku!